top of page

Tajlandia

Przewodnik dla planujacych swoj pierwszy rejs po Morzu Andamanskim!

Niepowtarzalna przyroda, przyjaźni ludzie, wspaniała kuchnia, znakomite miejsca do nurkowania i niewygórowane ceny. Witajcie w Tajlandii.

 

Kiedy wybrać się w rejs do Tajlandii?
Szczyt sezonu trwa od grudnia do marca. Są wówczas największe upały, ale i najlepsze wiatry. Pora deszczowa zaczyna się w czerwcu, a kończy w sierpniu. Zainteresowanie naszych klientów, zwłaszcza z Europy, jest wtedy mniejsze. Temperatura powietrza spada do 30, 33 stopni Celsjusza, wiatru nie ma zbyt wiele, ale warunki do żeglowania wciąż są bardzo dobre.

Od lat pracujesz w tym biznesie. Czy Tajlandia to najlepsze miejsce do żeglowania?
Kilka lat spędziłem na Nowej Kaledonii (francuskie terytorium leżące na wschód od Australii), później pracowałem w Brazylii i na Seszelach – żeglowałem w wielu ciekawych miejscach o wspaniałych walorach turystycznych. Moim zdaniem z Tajlandią może się równać tylko Nowa Kaledonia, ze wspaniałymi widokami i bogatą fauną morską. Kiedy tam nurkujesz, masz wrażenie, że zanurzasz się w akwarium.

Co jest najciekawsze w Tajlandii?
Przyroda. Niepowtarzalna, monumentalna, wspaniała i zmienna – jej sekrety można odkrywać podczas kolejnych wypraw. Jej niezwykłość zachwyca i zdumiewa. Drugi element to ludzie. Niezwykle przyjaźni, nienatarczywi i mimo wielu przeciwności, jakich doznali w przeszłości – pogodni. Trzeci element to kuchnia; wspaniała różnorodność potraw bazujących na prostych składnikach. Warto też nurkować. Mamy znakomite miejsca, dobre bazy nurkowe i niewygórowane ceny. Nie bez znaczenia są również łagodne warunki meteo; w sezonie wiatry są stabilne i przewidywalne, więc można przyjechać w gronie rodzinnym.

W szczycie sezonu temperatury przekraczają 33 stopnie Celsjusza. Czy nie są to zbyt trudne warunki dla gości z Europy?
Jest gorąco, to prawda. Dlatego polecamy jachty z klimatyzacją. To nie luksus, lecz udogodnienie, które doceni każdy żeglarz.

Jakie załogi odwiedzają was najczęściej?
Walory turystyczne Tajlandii sprawiają, że u nas pływają nie tylko żeglarze. Bardzo często na jachcie są dwie, trzy osoby potrafiące żeglować, a pozostali członkowie załogi to zwykli turyści. Dotyczy to szczególnie ekip wynajmujących łódź ze skipperem. Mamy też wielu prawdziwych żeglarzy. Prawdziwych, czyli znających swoje rzemiosło, potrafiących bezpiecznie obsłużyć jacht i dbających o jego stan. Niektórzy nie czarterują całych jachtów, ale wynajmują kabiny. Jeśli nie zbierzesz ośmiu czy dziesięciu osób na wspólny wypad do Tajlandii, kupujesz miejsca na rejsie i żeglujesz z sobie podobnymi ludźmi.
Amerykanie nie dbają o szczegóły – jacht ma być jak największy i jak najlepiej wyposażony. Jednostka bez klimatyzacji ich nie interesuje. Najczęściej żeglują w trzy, cztery osoby. Jeśli jest większa grupa, zawsze biorą drugi jacht. Francuzi dobrze żeglują, ale rzadko wybierają się na dłuższe wycieczki lądowe, dla nich chyba najważniejsze jest pływanie w pięknym otoczeniu. Włosi to chyba najtrudniejsi klienci, często dochodzi z nimi do utarczek, są hałaśliwi, ale zarazem stanowią bardzo kolorową grupę. Rosjanie zwykle traktują jachty bez sympatii, jak zwykłe wehikuły podróżne. Niekiedy po ich czarterach mieliśmy sporo zniszczeń i strat w wyposażeniu. Jednak od ubiegłego roku, kiedy w tym kraju zapanował kryzys, Rosjan jest mniej o około 90 proc. Straciliśmy klientów, ale za to mamy mniej problemów. Od kilku lat rośnie zainteresowanie klientów z Europy środkowej i wschodniej, ale nie są to jeszcze zbyt liczebne grupy. Nie mieliśmy dotychczas zbyt wielu żeglarzy z Polski, ale zawsze byli to ludzie dobrze przygotowani, zadawali konkretne pytania.

Czy honorujecie wszystkie uprawnienia żeglarskie?
Oczywiście, akceptujemy na przykład uprawnienia chorwackie i polskie.

Nie boicie się powierzać drogich jachtów bez skipperów?
Nie, wierzymy w umiejętności klientów. Jachty są ubezpieczone, na komputerze śledzę ich położenie, mamy 24-godzinną łączność telefoniczną ze wszystkimi jednostkami. Ponadto w Tajlandii dość dużo pływa się bez żagli, a to zwykle stwarza mniej kłopotów i jest łatwiejsze.

W ofercie macie stałe trasy…
My tylko rekomendujemy trasy na tydzień lub na dwa tygodnie. To wynika z naszego doświadczenia. Doskonale znamy akwen i możemy określić, co jest najciekawsze. W ten sposób oszczędzamy naszym gościom wpadek. Niemal wszyscy klienci korzystają z naszych rekomendacji. Opracowaliśmy także podręcznik, który łączy elementy nawigacji, locji, meteorologii i przewodnika turystycznego. To bardzo cenne opracowanie – bez niego jachty nie wychodzą w morze.

NA POCZĄTEK WARTO WYNAJĄĆ SKIPPERA
Rozmowa z Somboonem Usakarnem, skipperem w firmie Dream Yacht Charter

Jak się zostaje skipperem w Tajlandii?
W moim wypadku to była droga długa, niełatwa i pełna nieoczekiwanych zwrotów. Zanim zostałem skipperem, ponad 17 lat pracowałem w marinach na rozmaitych stanowiskach. Chciałem być w tym biznesie, żeglować, poznawać ludzi i mieć ciekawe zajęcie. A bycie skipperem jest zajęciem ciekawym.

Od czego zacząłeś?
Mając 13 lat, byłem pomocnikiem. Ładowałem bagaże turystów, czyściłem jachty, pomagałem w usuwaniu usterek. Z czasem nabrałem doświadczenia, więc pozwolono mi na więcej. Pracowałem w dziale technicznym przy konserwacji sprzętu i naprawach laminatów. Tak spędziłem kilka lat. Później poszedłem do wojska. Myślałem, że po powrocie będę musiał poszukać innego zajęcia, ale wróciłem do starej firmy. Nowe umiejętności zdobyte w armii pozwoliły mi zająć się silnikami, agregatami, pompami i instalacjami jachtów. Praca ciężka, ale wiele się nauczyłem. Doświadczenie pomogło mi później w zdobywaniu niezbędnych dokumentów i pozwoleń. Skończyłem szkolenie w Bangkoku i zdobyłem licencję. Za szkolenie i egzaminy musiałem sam zapłacić – tutaj nikt nikogo nie wysyła na takie kursy.

Od początku pływałeś na katamaranach?
Nie, na początku zawsze jest żeglowanie na jachtach jednokadłubowych, ponieważ są prostsze w manewrowaniu. Z czasem dostawałem rejsy na coraz większych jednostkach, teraz zaś pływam niemal wyłącznie na katamaranach. Cały rok – poza przerwą monsunową – spędzam na wodzie.

Rodzina to akceptuje?
Mam dziewczynę – ona rozumie i akceptuje. Bardziej chyba jednak rozumie… Wiesz, ta praca jest nie tylko ciekawa, ale także stosunkowo dobrze płatna.

Wielu klientów wynajmuje skippera?
Większość. Wolą mieć święty spokój podczas wypoczynku i skupić się przyjemnościach.

Czy zatoka Phuket to trudny akwen?
Raczej nie. Nie ma wielu podwodnych niebezpieczeństw, wszystko jest dobrze oznakowane. Jednak bywają miejsca o silnych pływach, szybkich prądach, a także pułapki na kotwicowiskach. Ponadto żeglowanie między formacjami skalnymi wyrastającymi z morza wzbudza respekt. Moim zdaniem, na początek warto wynająć skippera.

Dlaczego nakłaniacie do żeglowania wyłącznie w dzień?
Chodzi o pułapki, o których wspomniałem. Poza tym, pływając w dzień, można spokojnie zrealizować proponowany program. Tutaj morze nie jest pustym miejscem po horyzont. Ciągle się zmienia, z wody wyrastają wysokie skały, czasem tworząc skomplikowane labirynty. To bywa dla żeglarzy trudne, ale też przesądza o uroku żeglowania w Tajlandii. Nie warto tego przeoczyć, żeglując nocą.

Co należy do obowiązków skippera?
Zajmuję się jachtem, utrzymaniem porządku, dbam o instalacje i wszystkie urządzenia. Nie muszę gotować i zajmować się serwowaniem posiłków – tym zajmują się inne osoby z obsługi lub bierze to na siebie załoga. Poza tym staram się pokazać gościom ciekawe rzeczy, których na pierwszy rzut oka mogą nie dostrzec.

 

Na lotnisku w Phuket wita nas temperatura przekraczająca 30 stopni Celsjusza i duża wilgotność. Po wyjściu z klimatyzowanego lotniska czym prędzej wskakujemy do busa, który zawozi nas do mariny. W załodze doświadczeni żeglarze, ale jest to nasz debiut na tutejszych wodach. Termin na rejs nie jest może najlepszy (koniec czerwca), bo rozpoczyna się pora deszczowa i słabo wieje. Mamy za to nieco niższe temperatury, gdyż w sezonie letnim (od listopada do stycznia) sięgają 40 stopni Celsjusza. Poza tym w zatokach i marinach jest mniej jachtów.

W Phuket Marina poznajemy nasz katamaran Lagoon 450. Wydaje się olbrzymi. Jest idealny dla dziewięciu żeglarzy i skippera – ma cztery dwuosobowe kabiny z łazienkami i obszerną kabinę główną. Do tego ogromny zacieniony kokpit z wygodną kanapą, pokład dziobowy oraz dach. Liczne zakamarki zapewniają załodze pewną intymność. Zbiorniki mieszczą tysiąc litrów paliwa i 350 litrów wody.

Komunikację między portem a biurem mariny znajdującym się na wzgórzu zapewnia bus – wszystko po to, aby nie tracić energii w upale. Zakupy dostarczane są z lokalnego marketu, głównie napoje i przekąski. Duża lodówka w kabinie pozwala na schowanie wielu produktów, ale w kokpicie mamy jeszcze tajną broń: olbrzymią lodówkę turystyczną, do której wsypujemy trzy ogromne worki lodu. Na kolacje będziemy chodzić do lokalnych restauracji i tawern, bo chcemy poznać tajską kuchnię. Poza tym z gotowania na pokładzie rezygnujemy ze względu na wysoką temperaturę. Dowóz bagaży na jacht zapewniają skutery z bocznymi koszami, których kierowcy dokonują cudów, manewrując po wąskich pomostach.

Wiatr nie będzie naszym sprzymierzeńcem. Teoretycznie powinno wiać z kierunków południowych i zachodnich, ale na razie cisza. W tym rejonie rzadko wieją wiatry przekraczające 25 węzłów, ale za to skoki pływów wynoszą od 1,5 metra do 3 metrów (na płytszych wodach pływy tworzą silne prądy i pokaźne fale).

Wypływamy. Przed nami uroki Morza Andamańskiego – prawdziwa przygoda. Załoga liczna, ale skipper odchodzi od kei samodzielnie. Patrzymy bezczynnie, z jaką swobodą manewruje naszym wielkim katamaranem w dość ciasnej marinie. Pierwszy cel: wyspa Nakha Yai. To zaledwie kilkanaście mil. Nie wieje, więc płyniemy bez żagli. Załoga biega po pokładzie z aparatami fotograficznymi – gdzie się człowiek nie obejrzy, tam egzotyka. Na plaży lądujemy po dwóch godzinach. Komunikację z lądem zapewnia ponton, ale co odważniejsi płyną wpław. Na wyspie wita nas miejscowa ludność, przyjazna i nienatarczywa. Spacerujemy, zamawiamy obiad w plażowej tawernie i czekamy na wiatr. A ponieważ ten nie nadchodzi, płyniemy dalej, korzystając z silnika. Po drodze zawijamy na słynną Praya Nak, znaną z filmu „Beach” z Leonardo DiCaprio. Miejsce czarowne – warte zatrzymania i kąpieli, ale wiedzą o tym także inni, więc jest sporo turystów.
Wieczorem, po pokonaniu 28 mil, lądujemy w archipelagu Phi Phi. To ciekawe miejsce, ale z ubogą infrastrukturą. Kolacja w lokalnej niebogatej tawernie daje prawdziwy obraz miejscowej kuchni. Zapach jedzenia wabi nas z daleka, a w karcie kilkadziesiąt pozycji. Przypadkiem zaglądamy na zaplecze, które nasz sanepid z pewnością natychmiast by zamknął i opieczętował, ale lokal jest pełen gości i nikt nie narzeka ani na obsługę, ani na dania.

Miejscowe zwyczaje pozwalają zamawiać wiele dań na stół i dzielić się nimi z pozostałymi współbiesiadnikami. Dzięki temu możemy spróbować wiele potraw. Powstały z prostych składników, ale czasem są podawane w sposób dość zaskakujący. Słodko i ostro – to najkrótsza charakterystyka menu. Przypadł nam do gustu deser sticky rice, czyli ryż gotowany w mleku kokosowym z trzcinowym cukrem. Podawany jest z owocem mango, którego soczystość bije na głowę te same owoce oferowane w Polsce.

Tajowie praktycznie nie gotują w domach. W nowych budynkach kuchnia zwykle pozwala jedynie na przygotowanie herbaty. Wszyscy żywią się na ulicy, która tętni życiem całą dobę. Jedzenie jest wszędzie i jest bardzo tanie – za 40 bahtów (4 zł) można zamówić jedną z kilkudziesięciu egzotycznych pozycji. Dania są przygotowywane na oczach konsumenta. Nasza kolacja na dziewięć osób kosztuje 1000 bahtów, czyli niewiele ponad 100 zł.
Phi Phi to rejon, który podczas pamiętnego tsunami jesienią 2004 roku ucierpiał najbardziej. Fala o wysokości 10 metrów spustoszyła ląd i pochłonęła setki ofiar. Ile ich było – do dziś nie wiadomo. Dokładnie policzono jedynie zmarłych turystów zagranicznych, a ofiary wśród Tajlandczyków zaledwie oszacowano. Domy o lekkiej konstrukcji zostały zmiecione z powierzchni ziemi, ocalały tylko drzewa i pojedyncze budynki. Do dziś widoczne są ślady tamtej tragedii, ale miejscowi niechętnie do niej wracają. Nie chcą żyć przeszłością.

W rankingach wyspa jest uznawana za jedną z najpiękniejszych na świecie i trudno się z tym nie zgodzić. Zadziwia czystość wody i plaż. Piasek jest niemal biały, a woda przezroczysta nawet na dużej głębokości. Tutejsza Maya Beach to ponoć najpiękniejsza plaża na świecie. Z zainteresowaniem oglądamy też miejscowe targowisko. Duży wybór pamiątek, tkanin i oczywiście podróbki…

Rano wyruszamy do hotelu „Cubana”, słynącego z wykwintnej kuchni i przepięknie położonego basenu. Leży w najwęższym miejscu wyspy – jej szerokość wynosi tu około 80 metrów. Z basenu widać lagunę wypełnioną łodziami i rysujące się w oddali morze. Kusi nas kąpiel w basenie ze sztucznymi wyspami. Wspaniała woda, aż się nie chce wychodzić na upał panujący w mieście.

Po spacerze wracamy na jacht i ruszamy ku nowym atrakcjom. Znaną Mosquito Island oglądamy z dystansu, bo wokoło podobnych formacji jest wiele, z plażami, lagunami i tropikalną roślinnością. Kolejna wyspa to Chicken Island. Urocza, ale nie wyróżnia się spośród sobie podobnych. Płyniemy do Nam Mao, skąd przedostaniemy się lądem do Krabi.

Stawiamy żagle o powierzchni ponad 130 metrów kw. Rozpędzają nasz 15-tonowy wehikuł do maksymalnej prędkości ośmiu węzłów. Rolowana na sztagu genua oraz grot stawiany elektrycznie nie dają zbyt wielu szans na aktywność fizyczną. Do tego elektryczne kabestany, lina kotwiczna sterowana pilotem… po prostu nuda. Upał jest nieznośny, więc doceniamy klimatyzację. Jeśli wychodzimy na zewnątrz, to zwykle tylko do zacienionego kokpitu.

Port, w którym cumujemy, nie robi najlepszego wrażenia. To typowa przystań rybacka, ruch jest duży, co chwilę dobijają łodzie. Łapiemy taksówkę i jedziemy do Krabi, największego miasta w regionie liczącego 52 tysiące mieszkańców. Zaskakuje nas tłum ludzi na ulicach i spontaniczny ruch. Nie mam pewności, czy obowiązują jakieś przepisy drogowe, chyba raczej rządzi chaos. Z Krabi jedziemy do Ao Nang – znanego kurortu nadmorskiego. Po obiedzie w miejscowej restauracji opuszczamy plażę i kierujemy się do Hong – wyspy odległej o 22 mile. Po drodze odwiedzamy jedną z wysp, na której jest fantastyczna laguna z lasem namorzynowym. Dostępu do niej broni wąski przesmyk, przez który można się przecisnąć tylko pontonem. Ściany o wysokości kilkudziesięciu metrów robią niezwykłe wrażenie. Po kąpieli płyniemy w labiryncie skał wyrastających z morza niczym maczugi. Przed zmrokiem docieramy do Ko Yao Noi, kolejnej wyspy o turystycznym charakterze, która zachowała swoją dzikość. Kolacja w lokalnej restauracji smakuje wyśmienicie, znowu uczta kulinarna składająca się z kilkunastu dań i rachunek wynoszący niespełna 40 zł na osobę. Część załogi ucieka na masaż, reszta wraca na pokład. Nazajutrz czeka nas długa droga.

Płyniemy w kierunku największej atrakcji regionu – Tapu (wyspa Jamesa Bonda). Kręcono tu sceny do filmu o agencie 007 „Człowiek ze złotym pistoletem”. Po drodze mijamy kilka przepięknych wysp, na jednej z nich rezydencję ma Ronaldo. Największe wrażenie robi jednak Roi, przepiękna wyspa z czystymi plażami i majestatycznymi skałami okalającymi niewielką zatokę. Im bliżej skały Bonda, tym większy ruch łodzi turystycznych. Wycieczkę do tego miejsca mają w ofercie wszystkie tutejsze firmy. Skała jest już tak znanym symbolem regionu, jak wieża Eiffla w Paryżu czy Koloseum w Rzymie. Jednostki podpływają kolejno, tworząc korek na wodzie. Ale skała trochę rozczarowuje, bo otoczona jest wyższymi formacjami, być może nawet piękniejszymi, a z całą pewnością bardziej okazałymi. Nasz skipper mówi jednak, że tę „celebrytkę” trzeba zobaczyć.

Nieopodal leży słynna wioska z domami zbudowanymi na palach, atrakcja turystyczna, ale o zupełnie innym charakterze. Panyee Island Village Floating Houses – tak brzmi jej pełna nazwa w lokalnych przewodnikach. Miejsce rzeczywiście jest niezwykłe. Jedynym solidnym budynkiem jest meczet. Dwa tysiące osób, w tym pół tysiąca dzieci, tłoczy się w tym wodnym świecie. Mają szkołę, a nawet boisko. Utrzymują się z rybołówstwa i handlu pamiątkami, ale sądząc po stanie domów, biznes nie idzie najlepiej. Ludzie odnoszą się do nas życzliwie, choć z dystansem. Pozwalają zacumować na kotwicowisku i zapraszają do restauracji. Zwiedzamy osadę. Dookoła sklepy ze wszystkim i stoiska z rybami pieczonymi na grillu. Trochę nam żal ludzi żyjących w tak trudnych warunkach. Ale miejscowi wydają się pogodzeni z losem, ich życie toczy się normalnie. Zamawiamy rejs łodzią w górę rzeki, na końcu której jest naturalny tunel pod górą. Możemy z bliska przyjrzeć się napędowi jednostki. Silnik na obrotowym trzpieniu pozwala na swobodne manewrowanie, ale bardzo długi wał z wielką śrubą drży niemiłosiernie. Ciężka łódź rozwija prędkość ponad 20 km/h, jest głośna, ale dość sprawna.

Ostatni dzień to powrót do Phuket. Podczas rejsu przepłynęliśmy 160 mil. Wyprawę warto połączyć z wizytą do Bangkoku. Miasto kusi. Jest ogromne i zróżnicowane. Ponad 12 milionów mieszkańców (według oficjalnych danych) i pewnie jeszcze kilka milionów przybyszów. Mieszkamy w hotelu, który jeszcze kilka lat temu był na obrzeżach metropolii, dziś jest wchłonięty przez aglomerację. Zadziwia komunikacja Bangkoku – miasto ma sieć autobusów, metro, kolej napowietrzną (sky train), a poza tym stada taksówek i tuk-tuków, czyli pojazdów z silnikiem motocykla i budką dla czterech pasażerów. Nie jest to zbyt bezpieczny pojazd, ale za to szybki i łatwo omijający korki. Ruszamy na wycieczkę do Pałacu Królewskiego, który zachwyca odmiennością architektury. Tłum turystów. Na dziedzińcu ścisk jest tak wielki, że trudno unieść w górę ręce, by zrobić zdjęcie. Po godzinie pora na rejs łodzią po rzece Chao Phraya. To główna magistrala wodna miasta. Przed wiekami wraz z rozwiniętą siecią kanałów tworzyła sprawny system komunikacyjny. Dziś drogi wodne nadal są używane, choć ich znaczenie jest mniejsze. Wyprawa łodzią przez miasto jest kwintesencją przygody. Zaniedbane stare brzegi kontrastują z nowoczesną zabudową. Przepływamy prawie 30 kilometrów w dość szybkim tempie. Wysiadamy w centrum finansowym, gdzie w jednym z hoteli udajemy się na obiad. Zaskakujące jest porównanie taniej kuchni tajskiej, znanej nam z tawern na południu, z tą wykwintną, serwowaną w dobrych restauracjach. Tutaj już nie ma wspólnych półmisków. Zdecydowanie jednak wolimy proste dania podane w atmosferze tawerny, w której miejscowi tworzą niepowtarzalny klimat.

PRAKTYCZNE INFORMACJE DLA PODRÓŻNYCH

Jeżeli szukacie ciekawego regionu o stabilnej pogodzie, przewidywalnych warunkach meteo, atrakcyjnej przyrodzie i wspaniałej kuchni, to warto pomyśleć o Tajlandii. Jest wciąż mało znana, a oferuje wysoki poziom usług czarterowych, jest stosunkowo niedroga i przy tym bardzo egzotyczna. Dla osób zbierających godziny na wodach pływowych może być alternatywą dla zimnego Morza Północnego.

Tajlandia jest monarchią konstytucyjną. Od 1946 roku (najdłużej na świecie) krajem rządzi król Bhumibol Adulyadej. System polityczny wzorowany jest na brytyjskim. Tajlandia jest potentatem w produkcji twardych dysków komputerowych. Działają tu montownie samochodów japońskich marek (Toyota, Isuzu, Nissan). Kraj jest także ważnym eksporterem tuńczyka, krewetek, cukru, kukurydzy, ryżu i tekstyliów.

Powierzchnia Tajlandii: 513,1 km kw. Liczba mieszkańców: 65 milionów. Linia brzegowa liczy aż 2600 km. Waluta: baht (10 bahtów to równowartość złotówki). Walutę można nabyć w bankach i kantorach (kursy są zbliżone). Karty płatnicze są rzadko akceptowane, a sieć bankomatów nie jest rozwinięta. Podróżni muszą mieć paszport ważny co najmniej pół roku od daty wjazdu. Wizy na krótkie pobyty (do 30 dni) nie są wymagane. Nie ma też obowiązkowych szczepień. Prewencyjnie można przyjąć środek przeciwko malarii.

Z Warszawy do Bangkoku cztery razy w tygodniu lataja maszyny LOT-u. Loty z Bangkoku do Phuket oferują lokalni przewoźnicy (podróż trwa 70 minut). Emirates Airline proponuje loty z przesiadką w Dubaju oraz bezpośrednie połączenia ze stolicą Tajlandii. Loty z Warszawy do Phuket obsługują także linie Qatar Airways (z przesiadką w Katarze). Loty z przesiadką trwają 15, 17 godzin.

Ceny
Tajlandia nie jest krajem drogim. Żywność, zwłaszcza w supermarketach, jest tania. Rybę można kupić już za 18 bahtów za kilogram. Tanie są także owoce morza, posiłki w restauracjach, pieczywo, warzywa i lokalne owoce. Niewiele zapłacimy też za taksówki i komunikację. Na taksówkę wydamy zwykle około 15 zł, a za przejazd rikszą czy tuk-tukiem – połowę tej kwoty. Przejazd metrem to wydatek 2,5 zł. Niedrogie są także rejsy łodzią w Bangkoku. Wiele towarów luksusowych marek jest w Tajlandii podrabianych, zwłaszcza torebki, kosmetyki i okulary kuszą na straganach niską ceną.

Podczas rejsu warto odwiedzać tawerny i restauracje. Wystawna kolacja (trzy dania plus alkohol) kosztuje niecałe 50 zł. Uliczni sprzedawcy oferują mnóstwo szybkich dań, często bardzo egzotycznych, za równowartość 4 zł. Odważni mogą się skusić na owady prażone w głębokim oleju lub inne stworzenia, których w Polsce nie widujemy na stołach. Alkohol nie ma nadzwyczajnych walorów smakowych. Dostępne są mocniejsze trunki z Finlandii i Szwecji. Lokalne piwo, do kupienia wszędzie i o każdej porze, także nie zachwyca smakiem.

Klimat
W Tajlandii są trzy pory roku: gorąca z temperaturą do 38 stopni Celsjusza (od marca do połowy czerwca), deszczowa (od czerwca do października) i chłodna. Tajlandzka zima oznacza temperatury spadające niekiedy poniżej 20 Celsjusza, ale termometry pokazują także powyżej 30 stopni. Przez cały rok wilgotność powietrza przekracza 70 proc., największa jest w kwietniu i październiku – wynosi wówczas 94 proc. Bangkok jest najgorętszym dużym miastem świata. W Phuket monsun niosący deszcz rozpoczyna się z początkiem maja i trwa do końca października. Oczywiście nie oznacza to, że w tym czasie ciągle pada. Po prostu wystąpienie opadów jest prawdopodobne. Temperatura wody nigdy nie spada poniżej 20 stopni Celsjusza. Najwięcej turystów odwiedza Tajlandię w okresie naszej zimy, wówczas trzeba się liczyć z trudnościami w zdobyciu jachtu i dużym ruchem na wodzie oraz w portach.

Wyposażenie na rejs
W sezonie na rejs nie warto dźwigać sztormiaka, niepotrzebne będą też kalosze. Wiatr na ogół nie wieje mocniej, niż z siłą 3, 4 stopni Beauforta. Przed wyjazdem warto zwrócić uwagę na skład tkanin, które zabieramy. Preferowana jest czysta bawełna lub len (wyroby bawełniane, stosunkowo wysokiej jakości, można też kupić na miejscu). Wszelkie syntetyczne domieszki czynią życie bardziej uciążliwym. Warto zabrać maskę i płetwy – bogactwo fauny i flory zaskakuje, a na miejscu jest wiele ciekawych akwenów do nurkowania. Koniecznie trzeba pamiętać o kosmetykach zabezpieczających przed promieniowaniem słonecznym (filtr 50). Nakrycie głowy, najlepiej kapelusz z szerokim rondem, jest nieodzowny. Gniazdka elektryczne (220 volt) pasują do polskich wtyczek.

Jachty
Na wodach Tajlandii żegluje mnóstwo różnych konstrukcji o bardzo zróżnicowanej wielkości. Swoich klientów mają jednostki z dwiema kabinami, ale także jachty 70-stopowe i większe. Wybierając ofertę warto zwrócić uwagę na dodatkowe usługi: transfer z lotniska, możliwość wypożyczenia samochodu na zakupy, serwis techniczny podczas rejsu i całodobową obsługę. Ceny czarterów są zróżnicowane, średnio zapłacimy 700 euro za tydzień żeglugi na jachcie o długości do 38 do 45 stóp. Do wydatków należy doliczyć kaucję zwrotną i opłatę za sprzątanie po rejsie. Zwyczajowo zostawia się bonus skipperowi, choć nie jest to obowiązkowe.

Thailand Sailing

SAILING INFORMATION

Sailing in Thailand all year aroundThailand is located very close to the equator and outside the cyclone zone of the Pacific and Indian Ocean. That’s why it is possible to sail all the year around. There are 2 main seasons, the rainy season and the dry season, also called the southwest monsoon and northeast monsoon. Seasonal winds are predictable, but if the winds change the weather can change very fast. 

The northeast monsoon (dry season) begins in November and ends in April. The wind speed during this time is between 5 and 20 knots (1 kn = 1.852 km/h) from northeast. The winds are stable and the temperatures are normally around 30°C. Consistently dry and sunny weather are the best sailing conditions. The Similan Islands can only be visited during the northeast monsoon. In January and February winds are usually weak. People who want to sail in this period must use the boats engine because the winds don’t provide sufficient drive. 

The southwest monsoon (rainy season) begins in May and takes place until October. Wind speeds are 10 until 30 knots from southwest. During this time there is much wind and better sailing conditions as in the dry season. There are some rain periods, sometimes persistently, but normally for 1 until 2 hours in the afternoon or in the early evening hours. The existing wind direction is important for the anchorage. During the rainy season it is not possible to anchor at the west coast of Phuket. It is recommended to anchor at the east side of islands or in protected bays. Sailing in the Phang Nga Bay right down to Koh Phi Phi is possible at strong sea conditions. The Similan Islands are closed for visitors during the southwest monsoon. In September and October long rain periods are possible and can sometimes take place up to 5 days without a break.    


Navigation:

Navigating in Thai waters needs much attention, especially when the sea charts don’t provide sufficient information. GPS and chart plotters should be used as a support only. Electronic sea charts are not as precisely as paper sea charts. Especially in shallow waters and danger spots you should trust the paper sea charts.

Night sailing is forbidden in Thai and Malaysian waters. The anchorage should be reached by 4 pm in the afternoon. Daylight is between 6 am and 6 pm. We recommend to plan your trip in advance. 

You should think about the reduced visibility when it's getting dark. Along the west coast of Thailand you can find hundreds of fisher nets (sometimes marked with a flag at the end of the net, sometimes not). The nets are located in water depths from 20 until 100 feet (6-30 meters) and the distance from the boat to the net can be deep enough to sail over, but sometimes not. A small fisher boat is often the first sign for existing nets in the water because the nets are attached to the boat.   

Usually the nets are further down on the seabed to avoid the contact with boats cruising by. If you see a big trawler be careful and don’t sail too close to the stern of the ship because a net is fixed there. Sometimes nets are towed by 2 trawlers. Be careful in this situation and never sail between them. Always keep sufficient distance to danger spots.   


Buoyage:

Channels are marked like in Europe. Red on port side and green on the starboard side when arriving in ports. Modern Marina in Phuket


High and low tide: 

There is a height difference from 1,5 until 2,5 meters between high and low tide (twice a day). Be careful of the currents when sailing in narrow areas located between 2 islands. The tide timetables for our base in Phuket you can find online at: http://www.aopograndmarina.com/pages/tidetables.html#


Refilling of water and fuel:

Water, fuel and diesel can be refilled at Phuket marinas, in Chalong (south of Phuket) and at Phi Phi Island.


Provisioning:

There are 2 possibilities how to get your provisioning. First, we can do it for you. Second, you can do it by yourself. Phuket and Krabi are good locations to go shopping. There you can find big supermarkets like Big C and Lotus. Chalong (south of Phuket) is also a good place for purchasing food.

At the Phang Nga Bay you can buy fresh seafood. Local fishermen offer food directly from their longtail boats. During your sailing trip you can anchor at many big islands and eat there in a restaurant. On some islands, like Phi Phi you can buy fresh fruits and vegetables.      


Communication:

VHF is used by the marina officers or in case of emergency. Communications with the shore and yacht charter base is only possible with cell phones. For weather forecasts please contact us by cell phone or use the Internet.     


Customs clearance: 

If you plan to sail from Thailand to Malaysia or vice versa, you can do the customs clearance already in Phuket (Chalong bay) and in Langkawi (Kuah town). During the winter sailing season there is also an immigration office on Koh Lipe.

The west coast of Phuket offers some of the clearest water and most beautiful beaches in the region. Consequently, here you find the biggest concentration of hotels and beachside activity in the Andaman Sea. In the southwest monsoon, the anchorages are totally exposed, with a short swell (as much as 2 metres), a beach break, and the occasional strong, onshore squall. There are no recommended anchorages on this coast during the southwest season (June-October). In the northeast monsoon season, these anchorages offer perfect shelter in depths of 4 - 12 metres on a sandy bottom. 

Read more at: http://www.phuket.com/sailing/around-phuket.htm?cid=ch:OTH:001#

Being an island, Phuket's a popular yacht destination and its sheltered east coast is an ideal mooring location with its three major marinas. So far so good but a quick glance at a chart will reveal that the marinas can only be approached from the south as the island's link to the mainland - the Sarasin Bridge - is fixed and too low for most boats to get under.

However the marinas' great facilities and easy access to beautiful and fascinating Phang Nga Bay more than makes up for this.

To the east and northwest of Phuket are some of the most stunning sailing grounds to be found anywhere. There are hundreds of anchorages, hidden coves and beaches among the many uninhabited islands, under soaring limestone cliffs and in waters teeming with tropical marine life. Some spots, such as Phi Phi, are now well marked on the tourist map, while others may still offer quiet new surprises for cruising yachtsmen. Good sailing conditions year-round in many areas.

Read more at: http://www.phuket.com/sailing/phuket-region.htm?cid=ch:OTH:001

South of Phuket through the Malacca Straits lies one of the busiest and most modern ports-of-call in the world, the island state of Singapore, with many fascinating points to see along the way in Malaysian waters. For a completely different experience, sail northwest to Myanmar's Mergui Archipelago or further still to the Andaman & Nicobar Islands of India - both of these remote areas remain largely undiscovered sailing paradises. Aspiring adventurers take note.

Read more at: http://www.phuket.com/sailing/beyond-phuket.htm?cid=ch:OTH:001

On Phuket Island visit Chalong Bay, an informal yachting community comprising of restaurants, shops, pubs, a yacht club and more. Spend a few days anchored off Phuket’s beaches, including Nai Harn and Kata on the island’s southwest shore.

Sailing north from Phuket, you enter Phang Nga Bay. Anchor between Koh Hong and Koh Yai and take a longtail boat to Koh Phing Kan, the world famous "James Bond Island", visiting  on your way Pan Yi, the local Gypsy village, built on stilts.

The unspoilt area around Krabi has some of the most awe-inspiring scenery in the region. There are plenty of locations for a comfortable overnight stop around the Koh Dam Group, which offers scenic year round sailing. There are a number of restaurants around Ao Nang and in Krabi town itself, reached by longtail boat from Pra Nang.

Best time to travel to Phuket is during the cool NE monsoon season from November to March when the weather is sunny and dry with calm seas, though the NE winds are ideal for sailing and keeps things comfortable. The temperatures range from 24-32°C.

The hottest time is from April to May with temperatures 27-36°C and a lack of wind makes it feel very humid. From June through to August, the SW winds pick up, though sailing is still sheltered in most of the cruising area. Brief but heavy showers but the area is less crowded. During September and October there are heavy rains.

The area is tidal with a range of approximately 2m. Experience level 2.#
Find peace and tranquillity amongst the dramatic scenery and beautiful beaches of Phuket.


Lying just 8° north of the Equator, Phuket is a wonderful sailing area in the Andaman Sea. Phang Nga Bay lies between the island of Phuket and the mainland of Thailand and is a protected, very dramatic sailing area, with a fantastic gallery of giant limestone sculptures rising out of emerald waters.

With 42 islands in Phang Nga Bay, there are many miles of beaches, creeks and anchorages. The beaches are palm fringed, with pristine white sand, crystal waters and superb coral reefs. The snorkelling is exceptional, with stunning coral reefs to explore. You may find yourself being escorted by some of the local dolphins, if you are lucky.

Add to that the renowned friendliness of the Thai people, their magnificent cuisine and culture and Phuket has deservedly become South-east Asia’s premier sailing destination and home to the Phuket Race Week, King's Cup Regatta and several marinas.

DAY 1 : ?Embark at Phuket Yacht Haven Marina in the North East of Phuket at noon. Sail into the majestic and magical Phang Nga Bay, (10nm)with limestone cliffs and islands offering spectacular views.
DAY 2 : Visit James Bond Island, the location for the film “The Man with the Golden Gun”, and anchor at Koh Yang (8nm). Or visit Sea Gypsy Village at Koh Panyi (12nm), set on stilts over the water.
DAY 3 : Swim at the fascinating Koh Hong Island, named for its large internal lagoon, and visit Panak Island. Continue sailing to Krabi, another great sightseeing destination, ideal for swimming and relaxing on beautiful beaches. Anchor for the night at Ao Nang Beach (15nm) and go ashore for shopping.
DAY 4 :Sail to Phi Phi Islands (22nm), renowned as paradise islands. Discover the magical landscape of Maya Bay where you can enjoy snorkelling on colourful coral reefs in emerald sea. The movie “The Beach” was filmed here.
DAY 5 : Racha Islands (25nm) south of Phuket island are best known as excellent diving and snorkelling destinations. Racha Yai has a strip of fine white sand tucked deep into the long bay, called Ao Tawan Tok or Ao Bungalow. Racha Noi is uninhabited but there is some great diving in the area.
DAY 6 :???Sail to Ko Kai Nok (15nm) a hidden gem with superb shallow snorkelling. Good anchorages on  Koh Yao Yai opposite this island. 
DAY 7 :Return to Phuket Yacht Haven Marina (15nm). Disembark around noon.

bottom of page